//Gabinet Agreścika
Zanim nastał świt, zdążyła się wykąpać i wrzucić ciuchy do prania. Zmycie z siebie tego smrodu, bardzo jej pomogło. Nie miała jednak siły się teraz spakować była zbyt zmęczona. Wstanie o 18 i się spakuje. Tera jedyne o czym marzyła to podunia i kołderka naciągnięta na głowę.
Zostawiając mokry ręcznik w łazience przeczłapała do sypialni i zaległa na łóżku. Usnęła szybko, co wcale jej nie zdziwiło, wystarczyło, że położyła głowę na poduszce, a oczy same jej się zamknęły. Co jej się śniło? Nie wie, chyba nic, jak zwykle może to i lepiej...
***
Parę godzin później
***
Nie potrzebowała budzika, obudziła się bowiem o 17:30. Nie była zadowolona z tego faktu, bo chętnie jeszcze by pospała. No cóż, marzenie ściętej głowy, poleżała jednak w pościeli jeszcze jakiś czas. Gdy zerknęła na zegarek okazało się, że zrobiło się nagle po18, a ona nie jest gotowa. Zerwała się z łóżka i ruszyła do szafy. Szybko wrzuciła na siebie ulubione ciuchy, czytaj czarne, obcisłe wdzianko i wyjęła torbę podróżną. Jak na kobietę, nigdy nie przejmowała się tym ile ciuchów zabrać, na wyprawę jak coś, to sobie kupi. Wrzuciła więc te które najbardziej lubiła. Całe to pakowanie zajęło jej max pół godziny, jednak ciągle miała wrażenie, że do tego wyjazdu jednak nie dojdzie.
- Lex weź sie w garść - Zabrała walizkę i poszła z nią do salonu. Do przybycia Doktorka zostało jeszcze trochę czasu.
//Salon