Astri podniosłą się z kanapy i stanęła przed Manu. Jej brat był pół nagi i wyglądał niesamowicie.
Ale ma umięśnione ciało... jak bardzo zmężniał.... ale mam na niego ochotę... Nie! kazirodztwo jest złe..
-Spokojnie Manu. To mój gość. - powiedziała kładąc mu rękę na piersi
-Jesteś pewna, że wszystko ok? - zapytał swoim pięknie chropowatym głosem, który przenikał ją aż do kości.
-Tak. Nie przejmuj się. To Furiath. - szepnęła patrząc mu głęboko w czekoladowe oczy, po czym zwróciła się do Członka Bractwa - To Manu, mój brat. Przyjechał do mnie wczoraj.
Furiath wciąż się nie rozluźnił, tylko wpatrywał złowrogo w Manu.
- Ok, idę się ubrać i wychodzę. - stwierdził Manu, po czym przyciągnął Astri do siebie, tak że poczuła jego członka na swoim brzuchu. ŁAŁ Pocałował ją w czoło, puścił i wyszedł z salonu, a ona z westchnieniem opadłą na miejsce obok Furiatha.
-Więc to twój brat? - warknął
-Tak. Czasami przyjeżdża do mnie na parę dni, bo mieszka w Nowym Jorku. - odparła Astri