Telefon Marissy

*Dzwoni Mordh*

Spojrzała na wyświetlacz ... Mordh
Odebrała.
- Witaj, Mordh.

- Przepraszam że nie przybyłem do ciebie wieczorem. Musiałem ...odebrać ze szpitala...przyjaciółkę. -powiedział odrazu do słuchawki.

Więc jednak coś się stało.

- Um... nic nie szkodzi. - powiedziała.
- Zdrowie twojej przyjaciółki jest sprawą priorytetową.
- Więc, jak z nią ? - zapytała.

- Została... porwana... prze reduktorów ...ale uratowaliśmy ją, nic jej nie jest. Wkrótce wróci do zdrowia.
- Gdy no wiesz gdy...eh...przerwaliśmy.... Marisso gdybyśmy nie przerwali tego co zaczęliśmy moja przyjaciółka już by nie żyła.
- Mam więc nadzieje ze nie gniewasz się że tak rychle cię opuściłem. Była to poważnie.... sprawa życia i śmierci. -mówił cicho do słuchawki. Było mu głupio rozmawiać z Marissą.
Westchnał. Martwił się że czuje się urażona.

Na Panią Kronik ...

- I wybrałeś się po nią sam ? - zapytała przerażona. Mogło Ci się coś stać.
Westchnęła, gdy wspomniał o tym co robili i do czego by doszło ...
- Mordh, rozumiem powagę sytuacji i nie czuję do Ciebie urazy ... Jeśli zostałbyś ze mną,a twojej przyjaciółce coś by się stało...
Uwierz, winiłabym się za to.
- Wiesz, niedługo będę musiała Cię odwiedzić...

Odetchnął z ulgą.
- Tak się ciesze że mnie rozumiesz. -powiedział z ulgą do słuchawki.
- Bałem się że będziesz żywić do mnie urazę. ...Mnie odwiedzięc? Pamiętaj że zawsze służę ci pomocą.

- Doskwiera mi głód ... I chciałabym się od Ciebie dokrwić ...
- Oczywiście jeśli wyrazisz zgodę.
- Może akurat nie chcesz, albo musisz zachować siłę ... Zrozumiem.

- Oczywiście że chcę. Zrobię to dla ciebie z przyjemnością.
No cóż... to wyrażenie niespecjalnie pasowało do tego czynu. Oczywiście czerpał z tego przyjemność ale nie koniecznie powinien podkreślać to w swojej wypowiedzi. Pomyślał o tym co mogło by się zdarzyć gdyby nie wyczuł że Katt jest w niebezpieczeństwie.
Moze... mógłby być z Marissą....
- A więc kiedy mam po ciebie zawitać? -zapytał odrywając się od myśli które sprawiały że jego zycie wydawalo się jeszcze bardziej pogmatwane.

Wzdrygnęła się na dźwięk słowa, przyjemność.
Pomyślała o tym co robili przy wcześniejszym spotkaniu i przez chwilę miała wątpliwości ... ale ...
- A kiedy byś mógł ? Nie chciałabym czekać zbyt długo, aby nie doprowadzić do takiej sytuacji jak poprzednio - powiedziała.
- Oczywiście dostosuje się do Ciebie.

...sytuacji takiej jak poprzednio. (?)
Nie zastanawiał się nad tym dlugo. Bo przecież mniejsza z tym. wszystko wyjaśni się gdy tylko się spotkają.
- Pojutrze. -odpowiedział krótko.
- Mam po ciebie przyjechać ?

(No, ja .. umierająca z głodu ... Taka sytuacja xd)

- Tak, przyjedź do mnie. - powiedziała.
- Dziękuję Ci, Mordh ...
- Widzimy się pojutrze, do widzenia.

Koniec rozmowy