//Kuchnia
Samiec zszedł po schodach i znalazł się w dość przytulnym pomieszczeniu. Jeśli ktoś lubi wygodne meble, jak łóżko czy fotel. Ale samiec nie przyszedł tutaj oceniać umeblowania. Przyszedł tylko po kilka rzeczy... Bella powinna gdzieś tu trzymać jakąś torbę. Zajrzał do szafy i od razu natrafił na dużą torbę zdolną pomieścić rzeczy, które zamierzał ze sobą zabrać.
- Ubrania i kosmetyki - powtarzał w kółko, przechadzając się po pokoju.
Z ciuchami nie było problemu, większość potrzebnych było w szafie i komodzie, więc wrzucił do torby wszystko co się zmieściło. Chwilę dłużej zajęło mu pakowanie bielizny, ale nie potrafił się powstrzymać. Tyle razy bywał w tym pokoju ale nigdy nie przekroczył granicy przestrzeni osobistej Belli. Nie grzebał po szufladach... po prostu siedział. Tym razem sytuacja była jednak inna. Musiał zobaczyć co pakuje więc oglądanie prywatnych rzeczy samicy nie było podglądactwem tylko pomaganiem jej. Nie weźmie w końcu byle czego. A zresztą i tak zobaczy wszystkie te ubrania na właścicielce, więc co mu broni patrzeć? Wrodzona skromność, której nie posiadał?
Ubrania znajdowały się w torbie, więc pozostały do spakowania tylko kosmetyki. Ale które z drobiazgów stojących na toaletce zaliczają się do kosmetyków? To już była wyższa matematyka, dlatego Zbihr wziął wszystko co znajdowało się na toaletce i dorzucił jeszcze kilka bzdurnych pierdółek z szuflady.
Tak zaopatrzony mógł już wracać do siedziby. Chociaż jeszcze chwilę zajęło mu sprzątanie w kuchni.
//zt